sobota, 18 stycznia 2014

Hej kochani
Dzisiaj nietypowy post, ponieważ nie będzie nic o mnie tylko o poważnie chorych dzieciach, które potrzebują pomocy.
OLIWCIA
"Patrząc na Oliwkę, wiele osób zarzuca rodzicom, że chorobę dziecka wymyślili, bo wygląda na zdrową. -Chcielibyśmy w to wierzyć – mówią - bo spędzając każdą chwilę z nią, zapominamy o tym, co może ją spotkać, gdy nie podejmiemy leczenia i że każdy kolejny dzień jest dla nas wielką zagadką.

Choroba, która zaatakowała mózg Oliwki (Malformacja żyły Galena – typ VGAD), jest bardzo rzadka. Gdy zostanie wykryta, zazwyczaj nie ma już czego ratować. Być może dlatego lekarze, którzy oglądali Oliwkę, rozkładali ręce. Słyszeli o chorobie, w Polsce było kilka przypadków, wiadomo, że jednego podjęto się leczenia kilka, a może kilkanaście lat temu – tego już nikt nie potrafi powiedzieć. O pozostałych przypadkach – cisza, jak kamień w wodę."
"„Po co Pani zbiera takie pieniądze na ratowanie jednego dziecka? Przecież za to można by pół Afryki uratować...“, „Dlaczego miałbym pomóc, skoro dziecko i tak umrze“ – to min. słowa, z którymi zmierzyc musiała się mama Alicji, pięcioletniej dziewczynki chorującej na jeden z najcięższych nowotworów dziecięcych – neuroblastoma IV stopien kliniczny. Dziewczynki, która dzielnie walczy by tylko móc być z rodzicami.."
Neuroblastoma, to zazwyczaj cichy zabójca. Skrada się miesiącami nie dając żadnych objawów, by pokazać swoją twarz już w krytycznym momencie. I u Alicji zaczęło się niewinnie. Dziewczynka po raz pierwszy poszła do przedszkola i od tego czasu zaczęła się dziwnie zachowywać. Pojawiły się lęki, zaczęła być bardzo nadpobudliwa, stale na wszystkich krzyczała. Zaczęły sie dociekania, skąd takie zachowania, czy jest to rzeczywiście reakcja na zmianę otoczenia? Jak się okazało podcza jednego z pierwszych dni w przedszkolu, Alę kolega ugryzł mocno w ramię. Sprawa została uznana za wyjaśnioną – Ala zapewne przez jakiś czas nie będzie lubiła przedszkola, ale potem pozna inne dzieci i zapewne strach minie. Niedługo potem zaczął pojawiać się ból w kolanie – lekarz uznał, że zapewne jest stłuczone. Dzieci wariują, przewracają się...przecież to normalne.
"2-letnia Hania to mała podróżniczka, bo jej leczenie wymaga wielu dalekich wyjazdów i długiego czekania w poczekalni. Czytamy wtedy bajki, ale nawet te bajki są dla zdrowych dzieci, bo w tej bajce się biega, a w tamtej wchodzi na drzewa.

Hania nie chodzi, nie potrafi nawet samodzielnie stanąć, bo w wyniku uszkodzenia rdzenia kręgowego urodziła się ze stopami końsko-szpotawymi, nie czuje nóg poniżej kolan. Przepuklina oponowo-rdzeniowa, która jest niestety nieuleczalną chorobą i wady towarzyszące powodują konieczność cewnikowania co kilka godzin. Codziennie widzimy uśmiechnięte dzieci, biegają po podwórkach, beztrosko bawią się w piaskownicy, jeżdżą na rowerkach, chodzą z psem na spacer. Ich rodzice nie muszą ciągle myśleć o tym, jakie to wielkie szczęście mieć zdrowe dziecko. Ja o tym myślę cały czas. Nasz świat z chorobą jest zupełnie inny. Jest to świat nieruchomy. Kiedy wszystkie dzieci biegną od stołu, Hania zostaje i nie rozumie tego, dlaczego jej nóżki nie potrafią biegać."
MOŻECIE RÓWNIEZ SAMI ZBIERAĆ NA WYBRANE CELE JEDNEJ Z OSOBY ZAKLADAJAC TAM KONTO! I ROZSYLAJAC LINKI DO AUKCJI, POMAGAJMY~!

PORUSZCIE TEN TEMAT NA SWOICH BLOGACH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz